Opowiem wam teraz o Azie, psie dziadków. Bardzo ją kochałam, a ona mnie. Ale rozdzielili nas nieodwołalnie, choć trzymam ją w sercu do dziś.
Aza była ślicznym owczarkiem niemieckim. W dzieciństwie nie czuła się dobrze, brakowało jej kogoś, kto by jej potrzebował tylko do kochania, a nie szczucia sąsiadów - w tym celu dziadkowie posiadali wszystkie swoje psy. Długo nie miała nikogo. Do czasu, gdy skończyła się szkoła i wyjechałam do dziadków na wakacje.
Była wtedy takim smutnym psem, nie miała ochoty na nic. Dziadkowie nie trzymali jej jeszcze na łańcuchu, by nauczyła się gonić samochody już w młodości. Ale ona nie chciała niczego gonić. Bała się tych wielkich, furgoczących potworów. Dopiero wysiadający z nich ludzie wyglądali, jakby nie mieli do końca zamiaru jej pobić. Wśród tych ludzi byłam ja.
Szybko rozkwitła między nami wielka przyjaźń. Aza czuła, że na nią nie krzyknę, ganiąc za coś, ani nie dotknę tak gwałtownie, aby zadało to ból. I wiedziała, że choć nie wypełniła zadania i nie zachowała się wrogo wobec nieznajomych, to nic jej się nie stanie, odkąd przyjeżdża tu ta miła osoba i jej rodzina.
Aza nie była mądrym psem, ale na pewno umiała okazać miłość. Chciałyśmy ją wytresować, tak jak udało nam się wytresować kilka psów, ale nie umiała nawet siad. Uznałyśmy, że może łatwiejszy będzie dla niej poziom, do którego zawsze tresuje się owczarki niemieckie - poszukiwanie ludzi. Aga zatrzymywała Azę, a ja chowałam się w zaroślach. I istotnie, od razu mnie znajdowała. Ale tylko mnie. Agi szukać nie chciała, tylko rozglądała się wokoło, pytając, o co mi chodzi.
Dawaliśmy jej różne smakołyki, często kręciła się koło naszego domku letniskowego. Czasami pożyczała ode mnie jakieś rzeczy - dlatego takie wielkie było moje zdziwienie, gdy zobaczyłam mojego buta w zębach odchodzącej Azy, a nie na mojej nodze. Ale zawsze przynosiła z powrotem, chociaż nie do końca dokładnie na taras - głównie gdzieś w zaroślach działki. Pamiętam, jak daliśmy jej kolby naszej zjedzonej kukurydzy, żeby dojadła sobie resztki. Gdzieś pomknęła, a był wieczór. Następnego ranka mama powiedziała:
- Zobacz, Aza przyniosła ci prezencik!
Były to dwie kolby kukurydzy. Niedojedzone. Może suczka myślała, że panuje u nas głód. W końcu nie zawsze jedliśmy na tarasie, pod jej okiem.
Po roku, na nastepne wakacje, urodziła czarnego, z brwiami dobermana szczeniaczka. Bardzo się o niego troszczyła i Azor (tak miał na imię jej szczeniak) wkrótce nie mógł wstać, bo brzuszek za bardzo mu przeszkadzał ;D Jednak dziadkowie kupili wtedy również Łatka, który stracił swoją matkę. Aza przygarnęła go i wychowywała jak swojego. Łatek i Azor uwielbiali się bawić, ale byli nieufni wobec nas.
Pewnego dnia nigdzie w obrębie gospodarstwa dziadków nie mogłam znaleźć Azy ani Azora. Łatek leżał skulony w budzie. Zapytałam dziadków, gdzie podział się Azor, niby tak beztrosko, bez wyraźnego zmartwienia w głosie.
- Sprzedaliśmy.
- A Aza?
- Teśmy sprzedali.
Zamarłam. Chciało mi się płakać.
Po Azie został mi tylko Łatek, o którym opowiem innym razem. Najgorsze jest to, że go też straciłyśmy. Aktualnie nie ma u dziadków żadnych przyjazych psów i bawimy się jedynie z siostrami i z naszą kotką. Brakuje nam psa.
Zakładki
Przygody - tutaj zamieszczę opowieści o moich przeżyciach i przygodach.
Moje "dzieła" - odwiedź tą zakładkę, aby obejrzeć wytwory mojego umysłu: przemyślenia i opowiadania, zazwyczaj, hmm... średniej jakości :D
Pomysły - tutaj umieszczam wszystkie pomysły na to, co możecie wykonać z różnych okazji.
Odkopane skarby - wykopane, wygrzebane, wyeksplortowane. Rzeczy, których ja nie zrobiłam ani nie napisałam, tylko skopiowałam lub przepisałam, bo mi się spodobało.
O mnie - przeczytaj koniecznie mój opis.
Moje "dzieła" - odwiedź tą zakładkę, aby obejrzeć wytwory mojego umysłu: przemyślenia i opowiadania, zazwyczaj, hmm... średniej jakości :D
Pomysły - tutaj umieszczam wszystkie pomysły na to, co możecie wykonać z różnych okazji.
Odkopane skarby - wykopane, wygrzebane, wyeksplortowane. Rzeczy, których ja nie zrobiłam ani nie napisałam, tylko skopiowałam lub przepisałam, bo mi się spodobało.
O mnie - przeczytaj koniecznie mój opis.
Cytat
Nie możesz zostawić śladów stóp na piasku czasu przez siedzenie na tyłku.
A kto chciałby zostawić odcisk swego tyłka na piasku czasu?
A kto chciałby zostawić odcisk swego tyłka na piasku czasu?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Przykro mi :(((( Mi pies umarł, został zatruty, przez jakiś chłopaków, którzy przechodzili koło nas (w sensie naszego domu). Miała na imię Sonia i była już dość stara- w przeliczeniu na lata ludzkie miała 70 lat. Bardzo mi jej brakuje. Po niej została tylko buda. Jedynie, gdzie ona jest, to na nielicznych zdjęciach i w moim sercu... Nie martw się!
OdpowiedzUsuń